O cassi, potocznie (i błędnie), nazywanej ,,bezbarwną henną" dowiedziałam się jakiś czas temu. Dużo dziewczyn, zachwyconych efektami po hennie, ale niechcących zmieniać koloru, szukało czegoś dającego podobny efekt poprawienia kondycji włosa. I okazało się, że takowy istnieje - kuzynka henny, cassia :)
Chociaż nie farbuję włosów na całości, to w miarę regularnie robię sobie refleksy lub sombre - delikatny efekt rozjaśnienia słońcem na włosach. Dlatego zależało mi, żeby dany "poprawiacz" dla włosów nie ingerował w nie za bardzo jeśli chodzi o kolor, i żebym mogła go łączyć z chemicznymi farbami.
Wiem, że w drogeriach dostaniemy co najmniej kilka różnych producentów cassi (ja sama widziałam głównie Orientanę w Naturze i Sattvę w Kontigo). Wiele dziewczyn (zwłaszcza tych bardziej obeznanych z tematem hennowania/cassiowania/naturalnych farb do włosów) zamawia przez internet od sprawdzonych dostawców. Myślę jednak, że dla amatorów, te dostępne stacjonarnie będą najlepszym wyborem.
Ja zdecydowałam się na Sattvę ze względu na dostępność - plus nie przepadam za kosmetykami od Orientany.
48 godzin bez odżywki, maski, olejku - siano na włosach, czyli właśnie tego się bałam. Czy słusznie?
Nie. Mimo, że po spłukaniu mieszanki rozczesywanie bez odżywki/maski/kremu/olejku (czegokolwiek, co ułatwiłoby rozczesywanie) było katorgą (i pomogła dopiero okrągła szczotka do stylizacji włosów od Olivii Garden), to efekt bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Nie. Mimo, że po spłukaniu mieszanki rozczesywanie bez odżywki/maski/kremu/olejku (czegokolwiek, co ułatwiłoby rozczesywanie) było katorgą (i pomogła dopiero okrągła szczotka do stylizacji włosów od Olivii Garden), to efekt bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Włosy po 3-krotnym(!) myciu szamponem od Barwy (tym z rumiankiem), czyli mocnym zdzieraczem, po cassi i bez jakiejkolwiek odżywki były wspaniałe. Lśniące, pełne objętości, lekko sztywne. Układały się wręcz same!
Różnica w kolorach wynika ze światła, plus włosy z prawej są po kilkugodzinnym siedzeniu pod kaskiem i wiatrem :)
Czy warto?
Tak naprawdę, to będę w stanie to powiedzieć po którymś użyciu cassi. Tuż po umyciu byłam bardzo, ale to bardzo mile zaskoczona.
Co zauważyłam na swoich włosach, to:
- objętość
- blask,
- lekkość
- przyjemne usztywnienie włosów (w pozytywnym tego słowa znaczeniu)
Jedyny minus, który zauważyłam, to efekt...przyciemnienia moich włosów. Przeszły w kolor bardzo ciemnego miodu (a normalnie mają kolor jasnego miodu). Nie spodobało mi się to, ale cóż - niedługo wizyta u fryzjera :)
Wiem, że brzmi jak hasło reklamy produktu do włosów z TV, ale naprawdę tak się czułam na dzień po :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz